65. lecie Gminnej Biblioteki Publicznej we Wróblewie

Biblioteka

1949 - 2014

Biblioteka

Opowiemy Wam historię Biblioteki we Wróblewie,

 

jej początkach i rozwoju, nieodpartej wciąż potrzebie 
rozwijania czytelnictwa, dóbr regionu promowania. 
Biblioteka we Wróblewie – lat 65 starania 
wielu ludzi, pasjonatów o wrażliwych sercach, duszy… 
W czasach trudnych dla kultury trudno jest sumienie ruszyć 
tych, dla których w pierwszym rzędzie są ważniejsze inne cele. 
Takie były też początki …. Trzeba było pasji wiele, 
by przekonać władze gminy, że nie tylko gospodarczy 
rozwój gminie jest potrzebny, ekonomia nie wystarczy! 
Ważne jest by dbać o umysł i kształtować punkt widzenia… 
Biblioteka we Wróblewie ma poglądy ludzi zmieniać! 
Dziś z dobrodziejstw tej książnicy czerpie trzecie pokolenie. 
Warto zatem odnotować, jakie było jej istnienie. 
Rozpocznijmy podróż w czasie… mamy lata powojenne… 
Wiek XX we Wróblewie… Trudne życie jest codzienne. 
Mimo tego, rządna zmian jest nasza mała, wiejska gmina…. 
Trzeba dążyć do rozwoju … Tak historia się zaczyna…
Rok jest czterdziesty dziewiąty… skromne czasy, wokół bieda…
Nie brakuje „zapaleńców” – rodzi się wśród nich potrzeba 
twórczych działań dla regionu, oświecenia społeczności… 
Myśl pojawia się przewodnia – „Niechaj w strzechach nam zagości 
dostęp do literatury, niech dostępna będzie prasa…” 
Brakowało informacji w jakże trudnych wówczas czasach. 
Zmiany wszystkie z bólem wchodzą, lecz dążenia się ziszczają…
wkrótce więc mieszkańcy gminy biblioteki doczekają.
Na dwunastu metrach tylko, w jednej izbie starej szkoły 
zgromadzono księgozbiory… Początkowo niewesoły 
okres przemian był książnicy. Wówczas mała biblioteka 
działać jednak by nie mogła bez zapału, rąk człowieka. 
Pan Ziołowicz - nauczyciel – człowiek z werwą, oczytany, 
pokierował biblioteką. Był powszechnie szanowany,
mógł zarażać pasją innych – wychowawcą był młodzieży, 
a to od niej losy gminy i kultura wszak zależy. 
Mija sześć lat, ksiąg przybywa, rośnie grono czytelników… 
izba szkolna jest zbyt ciasna… czas na zmiany, więc w wyniku 
działalności decyzyjnej władz ówczesnych w naszej gminie, 
bibliotekę przeniesiono …. Tak kolejnych pięć lat płynie. 
Potem znowu przeprowadzka w obiekt Narodowej Rady…
jedna sala – znów jest ciasno… Marzy się, by mogła własną 
biblioteka mieć pracownię, miejsce również na czytelnię. 
Nie ma rady – trzeba było znosić złe warunki dzielnie. 
W kalendarzu pierwszy września – rok sześćdziesiąt dziewięć … zmiany … 
W bibliotece nowa kadra – Grażynkę Kurzawę mamy. 
Pracę ma na pół etatu … Z werwą, ładna, zdolna, młoda… 
Pamiętamy ciągle taką – uwieczniona jej uroda 
stronice kroniki zdobi. Dziś – jak wtedy – ciągle boska… 
a obecnie przypomnijmy – z męża zwie się Trojanowska
Wróćmy w przeszłość z opowieścią… są lata siedemdziesiąte. 
Znów przenoszą bibliotekę w odleglejszy wsi zakątek. 
Lokal po starej piekarni …. Kto pamięta tamte czasy? 
Na dwudziestu metrach książki…. Brakowało w gminie kasy …
o budowie większej sali bibliotecznej nie ma mowy... 
Mija pięć lat i księgozbiór do „wywozin” znów gotowy. 
Idą z pomocą Zaryczni – lokal użyczyli własny, 
położony we wsi Ocin – na te czasy nie był ciasny. 
Pomieszczono na regałach zgromadzone wszystkie książki. 
W tamtych latach o księgozbiór dbały prężnie damskie rączki. 
W bibliotece pracowały: Pani Lepsik, Pani Chojka, 
Woźniak, Bąk, Pani Zaryczna. Potem jest też mężczyzn dwójka:
Piotr Gutbier, Marek Zaryczny, Ania jest Burdelakowa, 
która ślęcząc nad książkami, do dziś ciągle jest gotowa 
wypożyczać czytelnikom kryminały, prozę, baśnie…
tu dodajmy – w tamtych czasach, wyglądała jak dziś właśnie…
Lokal mieścił się w oddali. Czytelników ubywało, 
bo większości na skraj wioski dotrzeć jednak się nie chciało.
Przesuwamy się z historią o następnych kilka latek. 
Wieść pomyślna się pojawia dla rodziców i ich dziatek.
Lata są dziewięćdziesiąte … wreszcie jest nadzieja z wiosną…
rozbudowę zapowiada Wójt Nowacka. Tą radosną 
wieścią daje czytelnikom perspektywę, szansę zmiany. 
Już w dziewięćdziesiątym drugim plan zostaje wykonany. 
Oto cud się w gminie zdarzył – mamy nową bibliotekę! 
Niby nowa, a leciwa - lat czterdzieści trzy już wiekiem... 
tyleż lat za sobą miała w gminie prężnej działalności. 
Na otwarciu biblioteki w nowych murach mamy gości: 
wojewoda, kierownictwo, władze gminy i sponsorzy, 
w kartach kronik zacne grono z życzeniami podpis złoży. 
Nie brak również jest darczyńców – przekazują swoje książki. 
Czynią tak państwo Biegańscy. „Płyną rzeką” też pieniążki 
na zwiększanie księgozbioru od zaprzyjaźnionych osób… 
i powstaje pomysł nowy – trzeba znaleźć dobry sposób, 
by nie tylko czytelnictwo rosło w siłę należycie. 
Ważna staje się tradycja, priorytetem jest odkrycie 
tych, co swoją twórczą siłą mogą się przysłużyć gminie, 
wtedy dbałość o kulturę w społeczeństwie nie zaginie! 
Są kiermasze i konkursy, pierwsze miejsca i nagrody, 
dzieci uczą się języków – czy to stary, czy to młody 
z propozycji biblioteki – jeśli chce – skorzystać może.
Hitem - pokaz żywieniowy – Pani z ODR pomoże 
przygotować tańszym sumptem dla rodziny smakołyki, 
są zajęcia dla młodzieży, nie brakuje też muzyki. 
Działa zespół kolędniczy pastorałki wyśpiewując, 
który później się przekształca coraz częściej występując
na konkursach i przeglądach jako zespół „Wróblewianie”. 
I kolejna zmiana struktur przed książnicą wkrótce stanie…
 

Kwiaty

Rok dziewięćdziesiąty ósmy – bibliotekę złączą z GOKI-iem… 
Z perspektywy czasu jednak, to nie było dobrym krokiem. 
Ośrodek Kultury w gminie bibliotekę naszą wchłania. 
Nie owocne były wtedy wszelkie książnicy starania, 
aby odwieść władze gminy od scalania jej z kulturą. 
Połączenie dwóch jednostek okazało się strukturą 
nie dającą oszczędności do budżetu naszej gminy. 
Przy budżecie połączonym trudno pomysł wcielać w czyny.

 

Czy też nikt się nie pokusi z władz w przyszłości po raz drugi,
aby wdrażać znów reformę? Czas pokaże za niedługi… 
Interesy biblioteki znajdą się na drugim planie…

 

Kwiaty

I nadchodzi zmiana Wójta… Chwała za to, że staraniem 
Pana Jana Musiałczyka w dwa tysiące siódmym roku 
oddzielono bibliotekę. Odłączając ją od GOK-u 
powołano we Wróblewie biblioteki dyrektora, 
Marię Strózik. Ta kobieta od początku była skora 
do wdrażania technologii, no i wszelkich innowacji. 
W bibliotece specem staje się od komputeryzacji. 
Zbiera stare fotografie, z czasów kiedy jeszcze gmina 
całkiem skromnie wyglądała. Pamięć o tym chce zatrzymać… 
Przed postępem się nie broni! Idzie śmiało z duchem czasu, 
przez co gmina nam zyskuje czerpiąc z Unii wręcz w dwójnasób. 
Do Internetu bezpłatnie stworzono dostęp w książnicy, 
na zajęcia z komputerem i seniorzy mogli liczyć. 
Był też warsztat fotografii, foldery o twórcach w gminie. 
Biblioteka z promowania amatorów wtedy zasłynie. 
„Cudze chwalicie swego nie znacie” to nazwa 
cyklu twórczości mieszkańców, w której promocję znalazła 
rzeźba, malarstwo i hafty, rękodzieło i grafika…
Teraz w dobie Internetu folklor w gminie już zanika.
Dochodzimy w opowieści już do czasów teraźniejszych, 
co nie znaczy, że jest łatwiej, że wysiłków trzeba mniejszych… 
 

 

Maria Strózik – dyrektorka – nasz obecny szef książnicy,
plany snuje, wnioski pisze, bo na siebie może liczyć 
chcąc pozyskać dodatkowe środki na działanie w gminie. 
Chociaż drobną ma posturę – swoją werwą jednak słynie…
Gdy się pomysł jej urodzi – bądźmy przekonani święcie, 
że na głowie prawie stanie, a na cel środki zdobędzie. 
Mówią – „Wzrostem nie za duża – wciśnie się z pomysłem wszędzie.
Ma charakter i fantazję – w bibliotece dziać się będzie!”
Teraz chce być bliżej świata – kawiarenkę otworzyła
z Internetem w bibliotece, którą Unia zasiliła…
Postęp wcale nie ułatwia – niesie nowe zagrożenia…
Książka idzie do lamusa, a czytelnik nam się zmienia.
Dziś „e-book-iem” chcą zastąpić karty książek – serce boli!
Świat się zmienia, gna do przodu, lecz nie traćmy nigdy woli
promowania artystycznych osiągnięć z regionu, gminy.
Życie szybko nam umyka, więc są ważne dzisiaj czyny!
Niechaj biblioteka będzie naszej historii skarbnicą,
więc się podziel swoją pasją, bo na Ciebie również liczą 
może przyszłe pokolenia – talent promować należy.
Zastanówmy się nad światem – dokąd nasza przyszłość bieży?
Pamiętajcie ludzie drodzy – nowoczesność to nie wszystko, 
bo nie po to Was mateńka przytulała nad kołyską, 
byście teraz z Internecie swój czas cenny wypełniali, 
pamięć przodków i historię o regionie zatracali. 
Doceniajcie, co stworzyło nam wcześniejsze pokolenie, 
niech się dostęp do książnicy pielęgnuje niestrudzenie. 

Monika Szymańska

Kwiaty

 

Biblioteka

 

Kwiaty